A więc to znaczy, że nie żyje…

Moja Mama umarła. Zatrzymuję czas. Wszystko traci znaczenie. Nic już nie chcę. Tylko uciec od bólu. Płaczę.

A więc to znaczy, że nie żyje. Co dziwne, kiedy wypowiadałem te słowa, nie wydarzyło się nic. Świat nie miał się wcale gorzej niż zwykle. Pogrążony w tym samym, odwiecznym śnie, niszczał sobie jak zawsze.
Gaetan Soucy, Dziewczynka, która za bardzo lubiła zapałki.
https://pl.wikiquote.org/wiki/Śmierć

2018.11.12 poniedziałek
Moja Mama jest ciężko chora. W piątek z nią rozmawiałam. Po prawie trzech latach braku kontaktu. Zadzwoniła, a ja w nowej komórce nie miałam zablokowanego jej numeru. Od dawna chciałam ją zobaczyć, ale nie chciałam się z nią spotkać. Bardzo ciężka, nierozwiązywalna sprawa. Nie wiedziałam co zrobić. I nagle to się stało. W piątek, kiedy robiłam zakupy. Nie zdążyłam odebrać, oddzwoniłam. 

– Cześć Mamo. Dzwoniłaś.
– Dzień dobry Justysiu.
– Cieszę się, że zadzwoniłaś. Dobrze Cię słyszeć.
– Jestem chora na nowotwór płuc.
– Bardzo mi przykro. Jesteś w domu?
– Tak… Wczoraj byliśmy z tatą w szpitalu… Rak jest złośliwy, nieoperowalny… Mój stan jest terminalny, przedagonalny… Nie wiem ile mam czasu… (Mama mówiła z wyraźnym trudem, z napięciem, robiąc długie przerwy pomiędzy wypowiadanymi słowami, myślami.)
– Strasznie mi przykro.
– Nie chcę do końca życia żyć z wyrzutami sumienia, ze względu na to jak się zachowałam…
– Chciałabyś, żebyśmy się zobaczyły.
– JA NIC NIE CHCIAŁAM.

Mama się rozłączyła. Oddzwoniłam, ale odrzuciła połączenie. Napisałam smsa: „Bardzo Cię kocham Mamo. Jesteście w moich modlitwach. Całuję.”
I tyle. Mama już się nie odezwała. Co chciała mi powiedzieć? Nie wiem.

2018.11.13 wtorek
Dzisiaj czesałam długie źdźbła traw z zeschniętych liści dębów i plotłam wąsy pnączy w warkocze. Przepiękna praca, przy dźwiękach nawołującego dzięcioła i krzyku sojek.

Cieszę się, że usłyszałam głos mojej ukochanej Mamy. Mojej Mamy. Może to ostatni raz. Trzy lata temu odcięłam się od rodziny. Pomaga mi fakt, że Mama też nie chce mnie widzieć. Każda z nas zdecydowała o swojej połowie decyzji. Usłyszałam Mamę, to dużo więcej niż bym przewidywała.

Grabu, grabu, liście szuszu, wietrzyk wieje, liście zwiewa wprost na mój zagrabiony piękny trawniczek. I znowu grabu, grabu, szuszu szuszu.
A w weekend na Stinga!!!

2018.11.14 środa
W jednej chwili wszystko się zmienia. Jeszcze przedpołudniem wracam od lekarki w doskonałym nastroju, rozsyłam smsy, planuję, co będę robić. W domu do Ukochanego dzwoni nasza znajoma.

Moja Mama umarła. Zatrzymuję czas. Wszystko traci znaczenie. Nic już nie chcę. Tylko uciec od bólu. Płaczę.

2018.11.15 czwartek
Całą środę w płaczu oswajam słowa: nigdy i koniec. Już nigdy nie zobaczę Mamy, nie usłyszę jej głosu, nie przytulimy się. To koniec. Taki ostateczny, ostatni koniec. Koniec kawałka mnie, koniec jakiejś historii, koniec cierpień Mamy i bólu.

Rano mam wrażenie, że przychodzi do mnie i mówi: wszystko jest dobrze. Czuję jej ciepło, zapach.Dzień jakby bez bólu. Smutek wraca falami, ale jestem spokojniejsza. Wybaczam Tacie. Kiedy nie ma Mamy, nie ma we mnie bezsilności, bezradności, wściekłości i żalu. Jeszcze jeden z końców. Ulga i uwolnienie.

Mój Ukochany daje mi przestrzeń na przeżywanie. Niczego nie wymusza, nie oczekuje, nie podpowiada. Jest obok, wspiera mnie i mówi, że cokolwiek czuję i robię to jest dobre. Uczę się siebie, smutku, jak sobie poradzić.

2018.11.16 piątek
Pierwszą reakcją mojego organizmu na wieść o śmierci Mamy była ucieczka. Chciałam uciec od tej wiadomości. Bo może gdyby udało mi się uciec, to nie byłaby to prawda. Potem emocje. Powtarzam: „nie, nie, nie, to niemożliwe”. Proszę Ukochanego: „Powiedz, że to nie prawda. Spraw, żeby to nie była prawda„. Chwytam się myśli, że to żart, okrutny pomysł moich rodziców, żeby mnie złamać i zaraz ktoś zadzwoni i powie: Twoja Mama żyje, to było oszustwo.

Moja Kochana Mama nie żyje. Umarła. Ostatni raz jej głos usłyszałam w piątek. Nie udało nam się pogodzić. To było jej pożegnanie. Jak dobrze, że zadzwoniła. Nie myślałam, że to będzie tak szybko, że już wcale nie mamy czasu. Trzymam się myśli, że Mama nie cierpi, jest w lepszym świecie, bez bólu, potrzeby picia i palenia. Że zyskała spokój, nareszcie.

Nikt z rodziny do mnie nie dzwoni.
Wsparcie najbliższych jest dla mnie bezcenne.
Na koncert Stinga nie pojadę.

2018.11.17 sobota
Spoglądam na zdjęcie Mamy w telefonie – nie mogę uwierzyć, że nie żyje. Koniec. Proces żałoby od nowa. Aż do pogodzenia się i akceptacji. Nie cierpi. Mama umarła. Pisząc o tym czuję narastającą kulę bólu w sobie.

Ukochany przez cały dzień szepcze mi do ucha: „Kocham Cię”.

Koniec części mojego życia.

Były dwie siostry: noc i śmierć
Śmierć większa, a noc mniejsza
Noc była piękna jak sen, a śmierć
Śmierć była jeszcze piękniejsza.


Konstanty Ildefons Gałczyński
Ballada o dwóch siostrach. 

2 thoughts on “A więc to znaczy, że nie żyje…

  1. Odszedł ktoś
    Mama
    Rozdarte serce
    Płacz duszy

    Twarz kochana
    Ciepła uśmiechem
    Znikająca w zimnej mgle
    Ręce kochane
    Czułe opieką
    Nieuchwytne w zimnej mgle

    Wyścig czasu z chmurami na niebie
    Powrót słońca wraz z całym światem
    Uboższym o to jedno istnienie
    Ostatnie strzępy mgły
    Świat piękny i bogaty
    Zaskakująco żywy

    Ciepło w sercu
    Odbicie w duszy
    Znałem
    Kochałem
    Znam
    Kocham

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *