Piosenka ciał.

Delikatny ciepły uścisk, bliskości doznanie,
Miłe sercu wzajemne wtulenie, oddanie,
Motyli taniec ustami spragnionymi odgrywany,
W uniesieniu nektar miłosny spijany.

– Jak mam się ubrać? – zapytała.
– Półoficjalnie. Jaka jest Twoja ulubiona piosenka? – odpisał.
„Desert Rose” Stinga.

– On chce się Tobie oświadczyć – stwierdziła koleżanka.
Nie, na pewno nie. Przecież zaledwie przed kilkoma dniami dostała od niego pierścionek owiany magiczną mgiełką niezbyt pozytywnego wspomnienia. Byli u jubilera, oglądali biżuterię, ona sięgnęła po kolczyki, on wybrał pierścionek. Chciała go założyć. Był taki ładny! Odmówił.
– Chcę Ci go dać w specjalnych okolicznościach.
– Nie tutaj – zaprotestowała, kiedy zaczął wyjmować pierścionek przed jej pracą – Nie tutaj.
Wieczorem przyszedł do niej, była w łóżku.
– Proszę – powiedział kładąc pierścionek na kołdrze.
Łzy zapaliły się w jej oczach. Jak to? Przecież to miała być szczególna chwila…

Następnego dnia dostała od niego wiersz. Coś o złotych kajdanach, zmuszaniu, złych doświadczeniach. Zawrzało w niej. Nic takiego od niego nie chciała. Kiedy spotkali się kilka miesięcy wcześniej wyraźnie jej oznajmił:
– Żadnych związków.
Dobrze, to jej pasowało. Skoro nie ma mieć męża, przynajmniej się zabawi. On był przystojny, wysoki, interesujący. W jego oczach na zielono błyskały ogniki. Wspomnienie z dzieciństwa, bała się go. Dlaczego teraz nie miałaby skonfrontować się ze swoim strachem i zaszaleć. Powiedziane było wyraźnie, żadnych związków. To było jej na rękę. Tak chciała. Chciała spotykać się z nim bez zobowiązań, na cudowne chwile bliskości, wyjazdów i rozmów. Nie musi to trwać. Nie musi trwać w oficjalnych nazwach, rytuałach i usankcjonowanych obrzędach.

– On chce się Tobie oświadczyć, na pewno – powtórzyła koleżanka.

Melodia zwiastująca rozkoszy nadejście,
Wygrywana z czułością, przejęciem,
Zapalające się ognie od dotknięć kochających,
Dłoni po kształtach boskich błądzących
.

– Bardzo lubię się kochać. Czy to źle?
Impreza, piwnica, sześć piw zamiast jednego, taniec. Samotny choć wśród wielu ludzi. On ją obserwuje. Nie tańczy. Uśmiecha się. Jest w nim coś ciekawego. Ale wtedy leci ta piosenka. Myśl o nim. Chcę, żeby mnie dotykał, żeby mnie stąd zabrał, dla niego chcę tańczyć. Jestem zaklęta w swoim ciele, uwięziona. Chcę stąd wyjść. Kiedy po mnie przyjedzie? Nie patrz tak na mnie. To mój taniec. Jego taniec. Myśl o nim i ciało samo zaczyna sunąć. Uspokoić się, nie tańczyć. Poczekać na niego. Niedługo będzie. Tańczyć dla niego. Czuć jego ciało, wzrok, pożądanie. Palić się od jego dotyków i tęsknić za całkowitym zbliżeniem. Przyjedź. Zatańczę dla Ciebie w ciszy naszego mieszkania.

Nagie ciała, wyniosłości, zagłębienia,
Rozpalone żarem podniecenia,
W jedno się stopić całkiem gotowe,
By podarować rozkosze nowe.

Jest takie miejsce, gdzie chodzimy na spacery. Lubimy je oboje. On, bo wiąże się ze wspomnieniami z dzieciństwa, ja, bo jest tam las, woda i światło ulicznych latarni. Często spacerujemy po zmroku, mimo że boję się ciemności.
– Powiedz mi swój sekret – poprosił – powiedz mi swój sekret, bo zgaszę wszystkie światła…
Przy wodzie jest chłodniej, ale to przyjemny chłód. Powoli schodzimy po szerokich stopniach.
– Ta, ta, ta, tam, ta, ta, ta, tam – zanucił marsz Mendelssohna.
Zmyliłam krok. Miało nie być żadnych związków. Kiedyś pewnie bym się ucieszyła. Roześmialiśmy się, jak z dobrego żartu.

A wiele wieczorów później, po smacznej kolacji, znowu znaleźliśmy się w tym miejscu. Byłam ubrana półoficjalnie, tak jak tego chciał. Tego samego popołudnia on miał stłuczkę. Martwiłam się o niego, jego nastrój. Czekał nas powrót do domu autobusem. Był marzec, zimno.

Woda i ogień, dwa żywioły rozpętane,
W ciałach zaklęte i rozedrgane,
Jednym rytmem zgodnie pulsują,
Aż oba spełnienia szczyt razem poczują.

Stanęliśmy w małej altance nad wodą. Mój Ukochany zamiast mnie przytulić szukał czegoś w kurtce. Chciałam się o niego oprzeć plecami, wiało od wody. Wtedy usłyszałam tak znaną mi melodię, moją ulubioną… A gdy się odwróciłam on tam stał i trzymał w ręku pudełko z pierścionkiem. Prześlicznym, delikatnym, idealnie pasującym.

– Czy zechcesz spędzić ze mną resztę życia? – zapytał.
Zaczęłam się śmiać. Śmiałam się i śmiałam, i zapomniałam o chłodzie. Dopiero jego niepewna mina przywołała mnie do rzeczywistości.
– Tak – powiedziałam i w jego ramionach śmiałam się dalej.
Wracaliśmy powoli, oboje szczęśliwi. Na przystanku opowiadał mi, jak przygotowywał się do tego dnia, jak jadąc po pierścionek miał stłuczkę, jak układał sobie w głowie przemowę, a potem mógł powiedzieć tylko jedno zdanie. I jak niepokoił się, kiedy nie przestawałam się śmiać.
– Co byś zrobił, gdybym Ci odmówiła?

Szczęśliwe miłością błogosławioną,
Dwie istoty znów w siebie wtulone ochłoną,
A rozpalone ich serca nieco przygasną,
I w swoich objęciach spokojnie zasną.

– Twój mąż ma z Tobą dobrze – powiedział.
– Dlaczego? – roześmiała się.
– Bo jesteś zmysłową kochanką.
– Niby skąd to wiesz?
– Po sposobie w jaki poruszasz się w tańcu – w jego oczach coś błysnęło pociągająco.
– Nie! – skarciła się w myślach.

Uwielbiam się kochać z moim Ukochanym. Uwielbiam dotyk jego dłoni na ciele, smagnięcia ust na skórze. Uwielbiam przeglądać się w jego pożądaniu. W jego ramionach zawsze jest mi ciepło. Uciekam w niebyt. W pełnej rozkoszy i podnieceniu.
– Jeszcze – coś we mnie mruczy.
– Jeszcze – mówi on.
– Czy nie za głośno krzyczę?

Oczy błysnęły pociągająco, na ustach pojawił się dwuznaczny uśmiech, uniósł lekko brew.
– Nie! – skarciłam się ponownie w myślach i szybko zamknęłam oczy gasząc wspomnie rozkoszy z Ukochanym.

W tekście wykorzystałam wiersz „Woda i ogień” napisany przez Ukochanego, zanim zostaliśmy małżeństwem.

4 thoughts on “Piosenka ciał.

  1. Ach, jak romantycznie, miło i poetycko. Brawo za wiersz dla Ukochanego a dla Autorki za tekst dopasowany do wiersza:)

Skomentuj Anna Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *