Anubis i PODRÓŻE.

Kot na trawie jest szczęśliwy.

Od rana zauważyłem, że coś się dzieje. Pani składała sterty ubrań, a Pan szperał przy sprzęcie. Oni myślą, że ja nie wiem, co to znaczy. Już wczoraj pani ułożyła bluzę na krześle. Myślałem, że to dla mnie, żeby dobrze mi się spało z jej zapachem… Rano zrozumiałem podstęp. Pułapkę!

Wyjeżdżamy. Jak ja nie lubię wyjazdów! Zamknięty w malutkim koszu, chyba dla kociaka, bo z trudem się w nim mieszczę, duszę się w samochodzie.

Nigdy nie wiadomo kiedy i gdzie dojedziemy. Czy będzie to podwórko z dwiema znajomymi kotkami, które tak śmiesznie za mną łażą, a kiedy się do nich odwracam, to prychają i uciekają (niemądre jakieś), i z moim przyjacielem białym pieskiem, z którym tak cudownie ścigaliśmy się w lecie dookoła domu? Czy będzie to nieznane miejsce pełne strasznych zapachów i obce?

A może to podstęp i nagle znajdę się u kociego lekarza?! Zresztą nie rozumiem, co oni widzą w tej pani. Głosami pełnymi zachwytu wychwalają ją i śmieją się do niej. Czy nie widzą jak wtyka mi do pupy termometr? Czuję się zażenowany i zawstydzony. Ona robi bolesne zastrzyki i miętosi mnie, ilekroć tam chodzimy. No właśnie, chodzimy – może więc nie będzie zastrzyków i tortur.

Ale samej podróży nie lubię. Oni sobie rozmawiają, a ja co, nawet pośpiewać nie mogę! Kiedy się śpiewa droga szybciej mija. Co z tego, że znam tylko arie operowe?

Zresztą jak włączam się do rozmowy, a przecież muszę krzyczeć, żeby mnie usłyszeli, to też mnie uciszają. Pani co pewien czas mnie lekko głaszcze, bo niby jej niewygodnie tak się wykręcać. A mogłaby mnie wziąć na kolana, byłbym bliżej, to i krzyczeć tak bym nie musiał. Że mój kosz jest za duży i się nie mieści, to niech ona schudnie, całe życie o tym mówi.

No i siusianie. Godzinę wytrzymam, dwie jeśli wysiusiałem się wcześniej. Czy oni myślą, że ja mam tak duży pęcherz jak oni. To prawda, mogę nie sikać przez pół dnia, ale kiedy jestem w domu. Niebezpieczeństwa podróży sprawiają, że od razu mi się chce.

Nie lubię wyjazdów, nie znoszę. Może jak się ukryję w moim domku to o mnie zapomną. Ubierają się. Teraz będzie kolej na mnie.

– Bądź dobry kotku – mówi pani i wychodzą.

Chwileczkę, jak to? Zostawili mnie! Nie zabrali! Nie jadę z nimi?!?

Sami będą biegać po trawie, łapać motyle i ścigać pasikoniki. A ja kiedyś znalazłem dla nich jeża! Sami będą bawić się w podchody z kotkami i ścigać się z małym pieskiem. Jak oni mogli!? Zostawić mnie. Samego!

Wiem, jedzonko dostanę, ale bez nich jest tak strasznie i smutno. Czy nie powtarzam im tego wielokrotnie, gdy wracają. A oni zostawili mnie! Ludzie bez serca. Porzucili mnie! Już mnie nie kochają. Nawet słówkiem się nie pożegnali, a ja wygrzewałem całą noc pani bluzę…

6 thoughts on “Anubis i PODRÓŻE.

  1. Zwierzaki cudaki, a może to o nas? Czyż nam też czasami nie jest tak, że trudno dogodzić? Bardzo trafne spostrzeżenia właścicielki Sierściucha:)

    1. O tak! Trochę o zwierzakach i trochę o nas 🙂 Życie tak wiele daje możliwości, że czasami trudno nie żałować, że nie ma się dziewięciu żyć, jak koty, żebym móc jak najwięcej spróbować 🙂

  2. Zakończenie mocno zaskakujące 😀 Ale tekst genialny, uwielbiam takie z punktu widzenia zwierzaków! Przy okazji polecam książkę „Był sobie pies”, autor tam świetnie wcielił się w rolę psa 🙂 Pozdrawiam!

    1. Bardzo dziękuję 🙂 Czasami patrzę na nasze kocie i nachodzi mnie refleksja, co on właściwie sobie myśli 😀 Książkę bardzo chętnie przeczytam. Uwielbiam świat widziany oczami zwierząt 🙂

Skomentuj Monika Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *