
Rok temu w tym czasie moja mama przestała pić. Bardzo starałam się żyć normalnie…
Mama nie szukała pomocy. Uznała, że to kwestia silnej woli i da sobie radę. To był dla mnie wspaniały czas, jak najlepszy prezent. Choć wiedziałam od początku jak to się skończy, dałam się zwieść. Cena była koszmarna. Zbliżyłyśmy się i dałam się pociągnąć na dno. Nieskutecznie Jachu mnie przestrzegał. Uparcie funkcjonowałam według własnych schematów. Rozpadłam się. To była ciężka lekcja. Krótko trwający cud. Wiedziałam, wiedziałam!!
Mamie udało się nie pić przez trzy miesiące. Alkohol był ważniejszy, nie rodzina, nie ja, córka, nie uczucia, ale butelka. Pełna, odurzająca, wstrętna.
Kochana Mamo,
Śniłaś mi się. W letni ciepły wieczór siedziałyśmy razem przed domem i rozmawiałyśmy. Rodzina siedziała w środku. Mówiłaś mi jak jest Tobie ciężko, kiedy nie pijesz i jak bardzo chciałabyś się napić alkoholu. Ja przekonywałam Ciebie, żebyś tego nie robiła. Byłyśmy sobie tak bliskie, jak rok temu, kiedy przestałaś pić, a ja przestałam obawiać się odbierać telefonów od Ciebie popołudniami i wieczorami. Zazwyczaj kiedy dzwoniłaś w tych porach to bełkotałaś, nie mogłaś złożyć całego zdania, a jeśli Ci się to udawało, to następnego dnia i tak nie pamiętałaś, że w ogóle do mnie dzwoniłaś i o czym rozmawiałyśmy. Wtedy, kiedy przestałaś pić, to był to dla mnie czas podarowany przez Boga. Byłaś naprawdę.
Mogłyśmy się spotkać i normalnie porozmawiać, a potem pamiętałaś treść naszej rozmowy.
W moim śnie prosiłaś, żeby ktoś choćby zwilżył Tobie usta alkoholem. Ja mówiłam, że jeśli nie masz w sobie dosyć motywacji, żeby przestać pić, to możesz to zrobić dla swoich dzieci, wnuczek, możesz tak wiele nam jeszcze dać. To był dobry sen.
Twoja A.