Cień Artysty przemykał po ulicach, chował się w ciemne uliczki i zaułki, które nie poznały promieni słonecznych. Noc była jego porą. Wychodził na ulice i podziwiał światła miasta. Ale najlepiej czuł się o tej porze, gdy noc przechodziła w mgliste poranki. Kiedy wszystkie światła gasły, nocne marki zakrywały głowy i zmęczone oczy kocami, a dzień ociągał się ze wstaniem, gotów jeszcze pospać. Granica między tym co realne, a światem chmur się zacierała i cień mógł nareszcie rozprostować nogi, strzepać zastałe od skulania mięśnie, unieść wysoko głowę. Przez te pojedyncze godziny się nie bał. Szukał. Szukał swojego człowieka, artysty.
Bo jak to jest tak się zgubić? Odczepić się jednego dnia od dwóch stóp i krzyknąć z radości, a potem nie móc już wrócić. Wolność okupiona zbyt wysoką ceną. Cień szukał. W uliczkach, w zaułkach, na placach, w światłach miasta i porannej mgle. Ale nigdzie nie mógł go znaleźć. Swojego marnego, niespełnionego artysty schowanego w kartonach, dla którego zabrakło mostu i miejsca pod nim.
Taki cień potrafi być bardzo samotny, chlipać dźwiękami kapiącej wody, wyć w uderzeniach wiatru, cierpieć i zmieniać się w smutek. Jak to możliwe, że jego człowiek, słaba człowieczyna odszedł nie zauważywszy, że nawet w najjaśniejszy dzień nie ma cienia? Czy tak bardzo zapadł się w swojej nieważności, nieuważności, że uznał, że na cień nie zasługuje? Czy lęki, kompleksy i odrzucenia przesłoniły mu oczy i odwróciły wzrok od tej najważniejszej części siebie – swojego cienia?
Co się dzieje z cieniami po śmierci? Czy razem z człowiekiem idą do nieba lub zstępują w otchłań piekła? Na zawsze związane, przywiązane, obecne. Szarzy świadkowie życia swoich właścicieli. Ach, jakimi są szczęśliwcami czekając na przeznaczenie.
Cień Artysty nie ma wstępu do nieba, nie przyjmą go w piekle, nie znajdzie swojego miejsca na ziemi. Na zawsze pozostanie rozdarty, smutny i zagubiony, płacąc za chwilę szaleństwa. A człowiek odejdzie i się nie obróci. Bez cienia można żyć.
Artysta- ciągle rozdarty, chce tego, robi tamto, chce tamto-to nie wychodzi tak jak się widzi w swojej głowie, rozdarcie pomiędzy umiejętnościami a emocjami….czy połączenia się Artysty z własnym Cieniem da ukojenie? Czy wtedy da to harmonię? Super tekst, Dzięki, że wróciłaś 🙂
Dziękuję, że na mnie czekałaś! 🙂 Może kiedyś Artysta i jego Cień zdobędą się na odwagę i się odnajdą… W ciszy lub w Wielkim Wybuchu znowu stworzą całość…