
Przez deszcz, zimno i wiatr przebrnęłam na pocztę. Dobrze, że zasp śnieżnych nie było. Mama Jacha powiedziała nam wczoraj, że za jej czasów na 1 maja były nawet śnieżyce. Mi w zupełności wystarcza obecna pogoda. Roślinki, które powinny już stać na balkonie kiszą się w domu, te co wysadziłam bezpośrednio do ziemi na dworze marnieją w oczach. Małe kiełki gotowe na rozpieszczanie słońcem i nieodporne na przymrozki.
Dobrze, że dzisiaj nie mam spotkania z Psychol. Chcę odpocząć. Czy ja wczoraj przebiegłam maraton? Jestem tak bardzo zmęczona.
Wróciłam z poczty. Listu nie wysłałam.