CZĘŚĆ 2.
„Pewnego dnia dziewczynka i chłopiec znaleźli kiełkujące nasiono dębu.
– Wyrzuć to – powiedział chłopiec.
– A może zasadzimy to ziarenko – ociągała się dziewczynka.
Lecz chłopiec nie tylko nie zainteresował się żołędziem, ale widząc jej narastającą ciekawość, czym prędzej rzucił nasiono w trawę i próbował je zdeptać. Dziewczynka rozpłakała się. Podniosła kiełkujące maleństwo, wybrała przytulny kącik na podwórku, wykopała patykiem dziurę, włożyła żołędzia i zasypała ziemią. Każdego dnia po szkole z niecierpliwością szła sprawdzić, czy nasionko wyrosło, a towarzyszył jej śmiech chłopca. Aż któregoś dnia zobaczyła kiełek, a na jego końcu kruchy listek. ”
Jak tylko dziewczynka napisała te słowa dumna pobiegła do taty, ale na jego twarzy odmalował się grymas rozczarowania.
– Myślałem, że chciałaś napisać coś innego, poważnego, o cyklu rozwojowym drzewa – powiedział.
Dziewczynka zamarła, cała jej duma uleciała jak słaby dym z wygasającego ogniska. Taka była jeszcze chwilę wcześniej z siebie zadowolona, a teraz poczuła się tak strasznie głupio.
Więcej na ten temat nie rozmawiali. Ojciec wycofał się z projektu, a dziewczynka zrezygnowała z pisania książki. Rozczarowała swojego tatę.
Ta scena z wiekiem stała się jej prześladowcą. Kiedy pisała prace na język polski do szkoły, choć dostawała najwyższe oceny, nie czuła satysfakcji. Zapis jej słów i myśli był dla niej bez wartości. A gdy jej przyjaciółka wyjechała na rok za granicę, nie napisała ani jednego listu, nawet krótkich pozdrowień. Bała się ośmieszenia, kompromitacji, wstydu. Z czasem pisząc tylko dla siebie wielostronicowe pamiętniki zrezygnowała z marzenia.
…Po dłuższej chwili palenia, liżące stracha płomienie ognia wygasły. Mój strach nie spłonął. Okazało się, że choć ze słomy, jest ognioodporny. Nie pali się i nie pozostały po nim zgliszcza. A jednak wzmocniona jego prezentem zadałam sobie pytanie:
Zamiast komentarza epilog do „W cieniu wielkiego dębu”. Odbiega on poziomem literackim od w/w utworu, ale mam nadzieję że zawarte w nim przesłanie jest czytelne.
„Minęło wiele lat. Jak to w życiu bywa radość mieszała się ze smutkiem, sukcesy przeplatały porażki, obok przyjaciół pojawiali się nieżyczliwi itd. Dziewczynka stała się kobietą. Pewnego dnia usłyszała w cieniu dębu narastający szum. Pierwsza myśl – zbliża się strach, nawet tu ? Przerażona wybiegła z cienia i oniemiała. Przed nią drzewo w pełnym majestacie. Pewnie stojący ogromny pień, wspaniałe konary, prężące muskuły wnoszące się wysoko by zniknąć w morzu liści. Jak się ma do tego jej słomiany strach? Zrozumiała – trzeba wyjść z cienia, bo życie jest piękne i ma wiele kolorów. Każdy dzień jest dany i jedyny w swoim rodzaju, zawsze słoneczny, bo przecież jest kochana przez tylu ludzi, słyszy tyle dobrych słów, ma tylu przyjaciół. Dąb zaszumiał: daję Ci moją moc, ciesz się każdą chwilą i dawaj radość innym.
I tak taż się stało. „
Bardzo dziękuję za przepiękną opowieść! Będę do niej wracać w chwilach zwątpienia. I w chwilach radości też. Dziękuję!